Mam dla was zdjęcie Bryan'a i Dante, z imprezy "cosplay'owej", która odbyła się trzy dni temu:)
bez dłużych wstępów, zapraszam do czytania! :)
Appa leciał już
ostatkiem swoich sił. Wszyscy byli zmęczeni i obolali. Aang kierował wielkim
bizonem, wypatrując Północnej Świątyni Powietrza. Dzieliło ich kilka chwil od
Guru Pathika. Mnich był bardzo szczęśliwy, ponieważ znowu mógł zobaczyć
świątynie i swojego przyjaciela.
- Patrzcie! To ona.- krzyknęła uradowana Suki. Appa
wylądował na małym, kamiennym placu do medytacji. Przyjaciele zeszli ze
zwierzęcia i zauważyli Guru Pathik’a, który oddawał się całkowicie uwolnieniu
ducha. Starzec zaprzestał, gdy usłyszał kroki, które zmierzały w jego stronę.
- Witaj Avatarze.- rzekł guru. Podszedł do nich i nisko się
skłonił, Aang i reszta zrobiła to samo.
- Co cie tu sprowadza?- spytał zaciekawiony starzec. Mnich
opowiedział wszystko swojemu przyjacielowi. O tym, jak dowiedział się o liście
od jego rodziców i o tym, że musi lecieć do Północnej Świątyni Powietrza, aby
tu dowiedzieć się tajemnicy skrywanej przez jego rodzinę. Starzec był zdziwiony,
lecz starał się to ukryć. Pokazał wszystkim ich sypialnie i poszedł do swojej
komnaty. Aang i Katara rozpakowali się.
- Idę poszukać jakiś wskazówek.- rzekł Avatar, lecz
dziewczyna nie pozwoliła mu samemu iść. Przechadzali się po bogato zdobionym,
niekończącym się korytarzu. Przechodzili z komnaty do komnaty, szukając zwojów.
Weszli do jednego z pokoi. Był zakurzony i opuszczony. Nikt tu nie przebywał od
około stu lat. Przy małym okienku stała duża, przestronna szafa, a obok niej
drewniane łóżko. Aang otworzył drzwiczki, na których spoczywała gruba pokrywa
kurzu. Zauważył zwój, który leżał na jednej z półek. Był zapieczętowany symbolem
magów Powietrza. Mnich spostrzegł w szafie jeszcze jedną rzecz, chusta, w
której było coś zawinięte. Aang podał Katarze zwój, a sam odwinął materiał. Nie
mógł uwierzyć w to, co zauważył. Cztery przedmioty… te, które Gyatso wraz z
innymi mnichami kazali mu wybrać. To były jego zabawki, dawnych Avatarów…. Tyle
wspomnień się z nimi wiązało, ale czemu w Północnej Świątyni Powietrza?
Po policzkach
chłopakach zaczęły spływać delikatne łzy. Miał wielką gulę w gardle, znowu ten
ból… ten smutek, samotność… te wszystkie wspomnienia, które były najważniejszymi
i najszczęśliwszymi w jego życiu. I tak nagle to wszystko odeszło, gdy uciekł..
Nie mógł sobie wybaczyć ucieczki od najbliższych. Nigdy sobie tego nie wybaczy…. Nawet jakby
chciał, nie potrafi. Katara podeszła do mnicha i otarła mu słone łzy z jego
różowych policzków. Złapała go za rękę.
- Nie płacz, proszę. Jak ty jesteś smutny, to ja też.-
dziewczyna położyła głowę na ramieniu Aanga i spojrzała na jego ręce, które
trzęsły się ze złości i smutku. Chłopak odłożył przedmioty, które przywoływały
tyle wspaniałych wspomnień. Odwinął czerwoną wstążeczkę i rozwinął zwój.
Gyatso, żołnierze wraz z władcą Ognia są już w Yu Dao. Nie mamy zbyt wiele czasu. Gdy Aang urośnie wspomnij o nas i powiedz, że jego matka nazywała się
Kori i pochodziła z nacji Nomadów Powietrza, a jego ojciec Noren, pochodził z
Narodu Ognia.. Wiem, że może tego nie zrozumieć, ale jego dziadkiem jest.. Sozin..
Niech nigdy o nas nie zapomni. Opiekuj się nim i nie wzywaj pomocy do Yu Dao,
bo to i tak nie ma sensu… nie uratujesz nas..
Aang wpatrywał się w
zwój, nie mówiąc ani słowa. Po jego krążyło mnóstwo myśli, których nie mógł
zrozumieć. Katara patrzyła niespokojnie na mnicha. Wziął zwój ze sobą i pobiegł
szybko do Guru Pathik’a. Dziewczyna próbowała go zatrzymać, lecz Aang był pod
wpływem emocji. Zauważył starca na placu medytacji. Rzucił mu zwój na kolana.
Nigdy jeszcze nie był taki zły. Dzieliły go zaledwie chwile do wejścia w stan
Avatara.
- Czy to prawda?!- krzyknął Aang, klękając na ziemię.
Wpatrywał się w czarnookiego starca, który nie mógł uwierzyć, że Avatar znalazł
ten zwój. Wziął go do ręki i próbował Aangowi wszystko wytłumaczyć. Mnich nie
chciał go słuchać. Mówił, że to nie jest tak, jak Avatar sobie myśli. Katara
wybiegła na plac i podbiegła do Aanga. Złapała go za rękę i próbowała uspokoić
chłopaka.
- Proszę, kochanie uspokój się. Co było w nim napisane?-
mnich pokazał dziewczynie zwój. Aang starał się uspokoić, lecz
nie potrafił.
- Kto zabił moich rodziców?!- starzec spuścił głowę w dół,
nie chcąc patrzeć w oczy chłopaka. Bał się, że jak Aang dowie się prawdy,
stanie się coś naprawdę złego. Mnich usiadł i schował głowę w kolanach. Katara
po przeczytaniu zwoju była przerażona. Usiadła obok Aanga i przytuliła go do
siebie. Chłopak nigdy się tak nie zachowywał. Guru wstał i odszedł do swojej
komnaty.
- Gdzie idziesz?! Zadałem ci pytanie!- starzec udawał, że
nie słyszy mnicha. Szybko pobiegł do swojego pokoju. Nie mógł powiedzieć mu
prawdy… obiecywał Gyatsowi.
Aang wstał, wytarł
łzy, które cały czas spływały po jego policzkach i wsiadł na Appę. Katara nie
wiedziała co robić, ani co mnich miał zamiar zrobić. Postanowiła polecieć z
nim. Nie chciała go zostawić samego. Wielki bizon leciał, najszybciej jak mógł.
Dziewczyna siedziała cicho z tyłu, w siodle. Nie chciała się odzywać. Nie
wiedziała, co Aang chciał zrobić. Po kilku godzinach lotu, dziewczyna ocknęła się
i zauważyła gdzie są… w Ba Sing Se.
Mnich pomógł Katarze
zejść. Wziął swoją lotnię i udał się do pałacu władcy Ognia. Straż powitała go
niskim ukłonem, lecz mnich nie odwzajemnił tego. Wszedł do komnaty, gdzie odbywało
się spotkanie na temat Narodu Ognia. Zuko zauważył zezłoszczonego przyjaciela,
który zbliżał się w jego stronę. Stanął naprzeciw jego i patrzył się
złowieszczo na koronę z symbolem Narodu Ognia, która znajdowała się na głowie
jego przyjaciela. Zuko był zdezorientowany i nie wiedział co powiedzieć. Kazał
wszystkim wyjść. Katara złapała mnicha za rękę, ponieważ bała się, że zrobi
coś, czego może żałować przez całe życie.
- Dowiedziałem się prawdy! My… jesteśmy rodziną.- władca
Ognia spojrzał na Aanga i po chwili opuścił głowę w dół. Gdy jego ojciec, Ozai
przebywał w więzieniu, powiedział mu wszystko. Wiedział, że mnich dowiedział
się tajemnicy o jego rodzicach.. oraz o jego dziadku. Bał się tego pytania,
które krążyło po jego myślach od rozmowy z ojcem.
- Kto zabił moich rodziców?!- Aang spojrzał na Zuko, ale
władca odwrócił wzrok. Wiedział, kto to zrobił…
O kurcze, o kurcze... kiedy dalszy ciąg? ToT
OdpowiedzUsuńKto zabił rodziców Aanga? o_O Gadaj.. /(^o^)\
Pięknie piszesz c:
Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać *-*
dziekuje:) we wtorek :*
Usuńoj nie słodź, bo ty i tak wiesz, że ty lepiej piszesz :*
Tyle emocji i akcji ;o Świetne. Kto zabił rodziców Aanga? O.O Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńDowiecie się we wtorek:* i dziekuje <3
Usuńwoow! świetne. Kto zabił rodziców Aanga????? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *o*
OdpowiedzUsuńjeeju dziekuje bardzo :) ;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i jestem naprawdę zaskoczona. Dlaczego urywasz w takim momencie? :C Jesteś podła. :<<<
OdpowiedzUsuńChciała bym cię zachęcić do przeczytania początku mojego opowiadania, ponieważ dopiero co wstawiłam prolog i jestem przerażona xD
Oczywiście ty i kilka innych autorek blogów o Aangu byłyście moją motywacją do działań.
druzyna-avatara1.blogspot.com
przepraszam, ale o to własnie chodzi, żebyście w następnym rozdziale się dowiedzieli kto to zrobił :( :)
Usuńjejku cudownie<3 kolejny blog o Avatarze! :* Nasz fandom polskich fanów zwiększa się:* chętnie zajrze i przeczytam :>
Ciekawe kto zabił jego rodziców, dalsza część zapowiada się fajnie. ; )
OdpowiedzUsuńjeju dziekuje bardzo :> dowiecie się już jutro :)
UsuńTo czekam. ; D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne i wciągające ale przecież Zuko i aang tak jakby są rodziną bo pradziadkiem Zuko jest awatar roko a to poprzednie wcielenie aanga więc no chyba wiedzieli jeszcze wcześniej że są rodziną ale wiem że to jest Twój pomysł i nie mósi się zgadzać z tym co piszą autorzy w komiksach czy pokazują w kreskówce. Wspaniale że dzielisz się swoimi pomysłami z innymi a szczególnie gdy te pomysły są tak świetne <3
OdpowiedzUsuń