Miłego czytania ;)
Była chłodna i
mroczna noc. Wszyscy przyjaciele siedzieli przy płonącym ognisku, nie mówiąc
ani słowa. Nie mogli uwierzyć, że wyspa Kyoshi została spalona. Chociaż ludzie
żyli ze sobą w pokoju, niektórzy tego nie potrafili. Sokka przytulając,
pocieszał smutną Suki.
-Nie zostawimy tak tego. Muszę się dowiedzieć kto to zrobił.-
mówił rozdrażniony Aang. Zrobiłby wszystko, aby na świecie nie było już wojen.
-Aang, nie zapominaj, że jesteś ranny. Musimy polecieć do
Południowej Świątyni Powietrza, aby tam się skryć, aż nie wydobrzejesz. Mój
ojciec wszystkim się zajmie.-rzekła Katara, przytulając się do mnicha. Gdy
wszyscy byli już bardzo zmęczeni, poszli spać do swoich namiotów. Aang leżał na
plecach, patrząc się w „coś”. Obok niego leżała Katara, lecz i ona nie
potrafiła zasnąć.
-Nie śpisz?- spytała dziewczyna.
-Nie. Nienawidzę tego, jak ludzie mnie potrzebują, a ja nie mogę
nic zrobić..To jest przytłaczające.- Aang był rozdrażniony. Nie chciał się ukrywać,
nie chciał uciekać..Chciał, aby na świecie panował pokój. Lecz nawet, gdy
pokonał Władcę Ognia Ozai’a, na ziemi nadal byli tacy ludzie, którzy chcieli
kontynuować jego dzieło.
-Kochanie, nie martw się. Ja się cieszę, że jesteś przy
mnie..gdy zostałeś ranny..ja się tak strasznie bałam. Myślałam, że umrzesz..że
zostanę sama. To samo przeżywałam, kiedy Azula cię zraniła błyskawicą..bez
ciebie moje życie nie miałoby sensu..Kocham cię.- Katara oparła rękę o pierś
chłopaka i pocałowała go delikatnie w usta.
Nazajutrz rano, wszyscy byli już gotowy do ciężkiej i
długiej podróży. Wpakowali rzeczy na Appę.
-No mały, Hop-hop!- krzyknął Aang, a 10 tonowy bizon wzniósł
się w powietrze. Lecieli kilka godzin. Gdy dotarli na miejsce, rozpakowali
rzeczy i zanieśli do komnat, spotkali się na dziedzińcu. Mnich był tu ostatni
raz bardzo dawno temu, dlatego cieszył się, że mógł znów zobaczyć swój dom po
tak długich 2 latach i powspominać cudowne chwile spędzone z mnichem Gyatso.
Przechadzał się po dziedzińcu, oglądając całą świątynie.
-Aang chodź..zrobiłam ryż z kurczakiem, na pewno jesteś
głodny.- rzekła Katara z czułym uśmiechem.
-Nie dziękuję. Ide pomedytować, nie czekajcie na mnie.-
powiedział chłopak, udając się do Sanktuarium Avatara Yang-Chen. Katara
widziała, że mnich jest przygnębiony całą tą sytuacją. Postanowiła pójść za nim
i poważnie z nim porozmawiać. Weszła do sanktuarium, i usiadła obok Awatara.
Mnich spojrzał na dziewczynę.
-Aang..musimy porozmawiać.-mówiła Katara, zarumieniając się.
-Co się stało?- mnich usiadł na wprost jej i złapał
dziewczynę za rękę.
-Niedawno, rozmyślałam o przeszłości. Zauważyłam jak się zmieniłeś.
Wydoroślałeś, jesteś mądrzejszy, masz w końcu piętnaście lat, a już za niedługo
szesnaście, dlatego postanowiłam, że to dobry czas na tą rozmowę.
-Co masz na myśli, mówiąc „tą rozmowę”?- spytał chłopak,
szczęśliwy z komplementów na jego temat ze strony Katary.
-Zaczęłam myśleć o naszej przyszłości..bardzo mi na tobie
zależy, kocham cię. Nie potrafiłabym żyć
bez ciebie, ja..chciałabym..aby został po nas jakiś ślad..-nie łatwo było to
mówić dziewczynie, lecz wiedziała, że Aang ją zrozumie.
-Wiem, co chcesz powiedzieć. Też cię kocham i tak..- nagle
rozmowę przerwał Sokka, wbiegając do sanktuarium. Aang i Katara byli bardzo
przygnębieni, gdyż chłopak przerwał najważniejszą rozmowę.
-Wojownicy Yuen tu lecą! Musimy uciekać.- rzekł
przestraszony Sokka. Para wstała i wszyscy pobiegli na dziedziniec. Mnich
dostrzegł wiele statków, lecących w ich stronę. Aang chciał z nimi walczyć,
lecz troskliwa dziewczyna nie pozwoliła mu się narażać. Musieli uciekać z
Południowej Świątyni Powietrza. Chłopak, patrząc na znikającą za górami
świątynie czuł ból i smutek. Przypominały mu się wszystkie te chwile..Katara
siedziała w milczeniu obok mnicha. Myślała, że w końcu porozmawia z Aangiem, o
tym co czuje i co by chciała. Niestety, nie mogli tego dokończyć, ale oboje
wiedzieli czego najbardziej chcą..
Mój ulubiony moment:
OdpowiedzUsuń-Nie. Nienawidzę tego, jak ludzie mnie potrzebują, a ja nie mogę nic zrobić..To jest przytłaczające.- Aang był rozdrażniony. Nie chciał się ukrywać, nie chciał uciekać..Chciał, aby na świecie panował pokój. Lecz nawet, gdy pokonał Władcę Ognia Ozai’a, na ziemi nadal byli tacu ludzie, którzy chcieli kontynuować jego dzieło.
-Kochanie, nie martw się. Ja się cieszę, że jesteś przy mnie..gdy zostałeś ranny..ja się tak strasznie bałam. Myślałam, że umrzesz..że zostanę sama. To samo przeżywałam, kiedy Azula cię zraniła błyskawicą..bez ciebie moje życie nie miałoby sensu..Kocham cię.- Katara oparła rękę o pierś chłopaka i pocałowała go delikatnie w usta.
Skopiowałabym całe opowiadanie i powiedziałabym, że to jest mój ulub. moment. Całeeee opowiadanie. Moim zdanie smutne...jednak ja takie lubię. Czekam na resztę,
http://huddy-forever-love.blogspot.com/
Dziekuje bardzo :) jooj jakie to naprawde miłe, gdy ktos docenia moja prace :)
UsuńCieszę się, że ktoś pisze jeszcze opowiadania o Kataangu w internecie tylko Zuatara -.-
OdpowiedzUsuńKocham Kataang *o* Świetny rozdział napisz ciąg dalszy i to szybko :D chcę poznać dalszą część rozmowy Katary z Aangiem gdy Sokka im bezczelnie przerwał x33 Pozdrawiam :)
http://avatarstory1.blogspot.com/
Mam zamiar napisać dalszy ciąg w tym tygodniu, jeszcze teraz sie dowiedziałam, ż plan lekcji mi się zmienił ;/ 3 sprawdziany w tygodniu, dużo nauki, więc spróbuję napisać w nabliższych 7-8 dniach :)
UsuńSuper ! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńdziekuje ;> pojawi się w następnym tygodniu :>
Usuń