zapraszam do czytania :)
oraz zapraszam do oglądania Livestream'u jutro z księgi 3! Livestream z Księgi 3
NOWA GRA LOK, WYJDZIE TEJ JESIENI 2014 W INFORMACJACH MACIE LINK GDZIE MOŻECIE ZAGŁOSOWAĆ NA OKŁADKĘ! :3
edit:
UWAGA! MAM DO WAS PYTANIE! JEŻELI CHCECIE RAZEM OGLĄDAĆ ODCINKI I JEDNOCZEŚNIE PISAĆ NA CZACIE ZAPRASZAM NA LINKA PODANEGO WYŻEJ, LICZE NA WAS, ŻE BĘDZIECIE, BO SAMA TAM NIE CHCĘ BYĆ.
MÓJ NICK TO AANGSPIRIT. JEŻELI ZNAJDZIECIE SIĘ JUŻ NA CZACIE, CZY TO JAKO ANONIM, CZY SIĘ ZALOGUJECIE, NAPISZCIE PO PROSTU 'CZEŚĆ', ALE PRZED 22 POWIADOMCIE MNIE W KOMENTARZU OKI? :))
***
Powoli zbliżał się ten tydzień. Tydzień, w którym bratnie plemiona Wody miały rozpocząć wojnę domową. Aang chciał temu zapobiec. Z samego rana przyjaciele pełni niepokoju, ale z optymizmem pakowali bagaże na grzbiet wielkiego, puszystego bizona. Mnich pomógł wejść Katarze na Appę i wszyscy przygotowywali się do lotu.
-Ekhem.. chyba o kimś zapomnieliście.- rzekła obruszona Toph.
- Ah tak przepraszam Toph.- Aang podrapał się po głowie.
- Wszystko mi jedno.- dziewczyna w duchu cieszyła się, że mnich ją przeprosił. Niby takie małe przeprosiny, ale cieszyły ją bardzo. Nigdy nie pokazywała swoich uczuć, starała się je ukrywać, ale do Aanga miała słabość, można to porównać ze słabością do walki.
- No mały, hop-hop!- mnich krzyknął dwa magiczne słowa, na które bizon tak jak zahipnotyzowany reagował. Oczywiście przesadził ze słowem "mały", ale dla chłopaka Appa zawsze pozostanie małym biziątkiem, którego kiedyś wybrał na towarzysza swojego życia.
Przyjaciele lecieli cały dzień, a pod wieczór wydawało im się jakby ta wycieczka była niczym droga do innego świata. W końcu przed wchodem słońca na horyzoncie zauważyli wieżę widokową, którą zbudował Sokka. Tak dużo czasu minęło od ostatniego pobytu rodzeństwa w Południowym Plemieniu Wody.
- Patrz Katara! Moja wieża jeszcze stoi i nikt jej nie zniszczył . Podoba mi się to.- rzekł Sokka, widząc z lotu ptaka, a raczej bizona całą wioskę. Appa wylądował na ziemi. Kanna, Paku i reszta mieszkańców przybyli powitać bohaterów.
- Babcia, dziadek!- krzyczało rodzeństwo, biegnąc w stronę dziadków.
- Sokka, Katara jak dawno was nie widzieliśmy! Chodźcie,
niech ja was przytulę!- Kanna krzyczała z radości, nie widziała w końcu swoich
wnuków przez rok. Po miłym przywitaniu wszyscy poszli na kolację W domku było przytulnie, podłoga z drewna była
ościelona skórami zwierząt, a na środku pomieszczenia paliło się ognisko,
przykryte ochronną, metalową konstrukcją. Katara nie mogła uwierzyć, że w tak
krótkim czasie z małej wioski, narodziło się wielkie plemię. Iglaa były
zastąpione solidnymi domkami z drewna. Cała rodzina i goście zasiedli do
kolacji. Na stole leżały przeróżne przysmaki: kiełbaski komodo, morskie kumkwaty
oraz herbata jaśminowa. Wszyscy byli zadowoleni z nie wielkiej uczty, jaką dla
nich przygotowano. Po kolacji, wszyscy poszli do swoich pokoi, w których
wcześniej zostawili bagaże.
- Jestem wyczerpany. Umyję się i idę spać uff..- rzekł Aang
do Katary, po czym złapał ją za rękę i oboje udali się do pokoju. Cało to ‘zajście’
zauważyła Toph. Za każdym razem, gdy okazywali swoją miłość na jej oczach,
robiło jej się ciężko na sercu. Czuła coś takiego do Aanga, czego nigdy nie
zaznała w swoim życiu. Jego głos, dotyk, poczucie, że jest obok sprawiało, że
Toph zamieniała się w łagodną dziewczynę, jaką nigdy nie była. Toph ze spuszczoną głową poszła do swojego
pokoju.
Aang umył się i był już gotowy do odpoczynku. Wyszedł na
taras, aby jeszcze raz spoglądnąć na odnowione Plemię Wody. Patrzył się w
gwiazdy i rozmyślał. Katara objęła go czule i położyła głowę na jego ramieniu.
- Rozmyślasz nad tym samym co ja, prawda? Też się boję, nie
wiem jakim cudem ma się to stać, ale tak jak to Sokka mówi ‘nadal mam swój
optymizm’!- Aang roześmiał się, przytulił do siebie ukochaną i pogładził ją
delikatnie po głowie.
- Wierzę, że to wszystko to jedno wielkie nieporozumienie.
Okaże się w tym tygodniu, musimy być przygotowani.- mnich uśmiechnął się, nie
dając po sobie poznać żadnej obawy. Wziął Katarę na ręce, delikatnie pocałował
i zaniósł ją do spania.